Pokazywanie postów oznaczonych etykietą las. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą las. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 3 października 2013

::Piękny początek jesieni, las i dwie pasty::

Tegoroczna jesień zaczęła się pięknie. Słońce świeci naprawdę mocno, choć jego moc po lecie znacznie osłabła. Dni są jasne, podobnie jak jesienne niebo, drzewa zmieniają kolor. Ostatnio odwiedzamy las. Najpierw była wycieczka po Lesie Arkońskim, a dwa dni temu nad Głębokie. Cudownie! Nie mogłam się napatrzeć i nasłuchać. Cieszyłam skórę słońcem patrząc w niebo i zamykając oczy. Las to taka trochę inna rzeczywistość, z dala od miasta, sklepów, galerii, ludzi, pośpiechu. Naprawdę tam odpoczywam. Mała Panda w moim brzuchu pewnie też, kiedy tak ją miło kołysze podczas spacerów :-)
W radio donoszą o tym, że gdzieś tam w Polsce spadł śnieg. Brrr. Na szczęście jeszcze nie u nas i oby tak dalej!

                               


Jakiś czas temu zupełnie przez przypadek wpadłam na to, żeby do past dodawać kasze. Pewnie nie jestem super odkrywcza, ale jakoś nigdy nie przyszło mi to do głowy, aby miksować  strączkowe z kaszami.  Jako, że zostało mi trochę kaszy gryczanej z obiadu dodałam ją do cieciorki, zblenderowałam odpowiednio przyprawiając. Efekt zaskoczył podniebienie moje jak i Męża :-) Potem była jaglanka, której też nie ominęło. Pasty z dodatkiem kasz smakują naprawdę dobrze. Zwłaszcza na wycieczce w lesie, na słonecznej polanie takie kanapki to rozkosz! 



Pasta z kaszą gryczaną wyszła łagodniejsza, bardziej ziołowa, o wyczuwalnym smaku gryki, choć nie dominującym, raczej pół na pół z cieciorką. Cieciorkę z jaglanką zrobiłam o bardziej zdecydowanym, pomidorowym smaku,bardziej na ostro dzięki chilli. 



Smacznego i trzymajcie kciuki za jesienne słońce!

piątek, 20 września 2013

:: Przedjesień ::

Zainspirowana książką "Dom. 250 rad jak być eko" oraz jakimś ogólnym powerem postanowiłam zabrać się dzisiaj za eko porządki. Przy okazji małego remontu łazienki i potrzeby jej opróżnienia, byłam nieco zdumiona ile butelek, pojemników, opakowań z różnymi chemicznymi specyfikami musiałam z niej wynieść. Masakra. A jak się okazuje, to tak naprawdę możemy obyć się bez tej całej chemii, zastępując ją np. sodą, solą, kwaskiem cytrynowym, bądź sokiem z cytryny, proszkiem do pieczenia i magiczną mocą octu :-) Wydaje się proste lecz ja muszę się dopiero do tego przyzwyczaić i wdrożyć w życie codzienne, tak żeby stało się to normą. W książce wiele ciekawych pomysłów, a co najważniejsze bardzo łatwych do zrealizowania. 
Kuchnia po takich eko porządkach wygląda naprawdę imponująco, zlew lśni, lodóweczka świeża i czyta (w końcu podjęłam się odkładanego w nieskończoność wysprzątania jej) , blat, deska do krojenia też bez zarzutów :-) Jestem bardzo zadowolona z efektów takich porządków, a także z tego, że użycie wyżej wymienionych, łatwo dostępnych specyfików nie ma szkodliwego wpływu na środowisko, które i tak już mocno cierpi. 

Kiedy kuchnia została generalnie wysprzątana zajęłam się obiadem, co sprawiło mi to nadzwyczaj wielką przyjemność :-)  Szybkie odwiedziny w warzywniaku wypełniły moją torbę kolorowymi warzywami: buraczki, marchewka, kawałeczek dyni (po zjedzeniu ostatnimi czasy 5 sporych sztuk tego warzywa, jeszcze nie mam go dość ) pietruszka, seler, papryka, ziemniaczki, mmm :-) Obiad bez planu i pomysłu, dlatego też nie zamieszczam ilości składników, bo nawet nie pamiętam ile tego wszystkiego było. Zwłaszcza, że podczas krojenia podjadałam sobie surową marchewkę, buraczka i selera ;-)  Po dokładnym umyciu, posiekałam wszystko i wrzuciłam do gara. Wyszedł mi z tego gar wielki i kolorowy od warzyw. Pachnący niesamowicie. Do tego wciśnięte 2 ząbki czosnku, pestki dyni i słonecznika podprażone na suchej patelni, natka pietruszki, liście aromatycznego selera, ulubione przyprawy. U mnie pieprz ziołowy, curry, majeranek, odrobina kuminu, chilli, kardamonu. Na koniec do wszystkiego resztka mleczka kokosowego, która nadała warzywnemu kolażowi fajnej nutki smakowej i kremowej konsystencji. Już po ugotowaniu i zdjęciu z ognia odrobina oleju sezamowego. Będziemy karmili się tym w weekend z kaszą gryczaną i jaglanką :-)

Nieuchronnie zbliża się jesień.  Słucham starych piosenek- Sinatra, Fogg, Nat King Cole, Fitzgerald, Coltraine. Pasuje mi bardzo. Do tego wczoraj miałam okazję poznać bardzo fajne dziewczyny, przyszłe bądź obecne wege mamy :-) W końcu nie było trzeba nikomu nic tłumaczyć w kwestiach związanych z dietą wegetariańską i trochę innym podejściem do świata, życia. Bardzo miły wstęp do jesieni :-)
 Powoli wzmacniam odporność ciała i umysłu ;-) Tegoroczny sezon jesienno-zimowy, jako,że jestem teraz w dwupaku ;-) , musi przebiec u mnie bez gripexów,polopiryn i innych coldrexów, a co najważniejsze bez gorączki, dlatego już teraz muszę o to zadbać. Na kolację serwuję sobie kanapki obficie posypane pokrojonym czosnkiem, wcinam cebulę (oczywiście nie wszystko naraz, bo byłabym niebezpieczna dla otoczenia, nie tylko najbliższego ;-)  ). Kupiłam też świeży imbir, ale póki co jego cena nie zachwyca...chyba jeszcze nie ma sezonu. Trzeba się też rozejrzeć za jakimś sokiem naprawdę malinowym i naprawdę bez cukru. Niezła jest też sypana pokrzywa z dużą ilością cytryny, pijam ostatnio często- smakuje jak trawa z cytryną, dla mnie rewelacja! :-) Do tego solidne poranne  wietrzenie mieszkania, kiedy rano czuć już pierwszy jesienny chłód, a temperatura poniżej 10 st.C.  Zimno, ale trzeba się hartować, bywa przyjemnie i dobrze budzi. Lepiej niż kawa, którą zamieniłam na poranną porcję kakao :-) 



Mam nadzieję, że prognozy na jutro i niedzielę, jakie znalazłam sprawdzą się- zachmurzenie umiarkowane i 18 st.C. Planujemy odwiedzić las. Już nie mogę się doczekać, może nawet uda się nam zabrać ze sobą obiad i zjeść go rozkoszując się zapachem drzew :-) Niedziela będzie w Szczecinie dniem darmowej komunikacji.  A to wszystko z okazji Europejskiego Tygodnia Zrównoważonej Komunikacji.Można jeździć wszystkim ze free, miła niespodzianka od miasta przyznam :-) I sama idea też dobra, bo zachęca do zamienienia samochodów, na rowery, komunikację miejską lub...własne nogi. Zachęcam i ja, jako nie-posiadaczka samochodu ;-)
W jesień planuję dużo czytać, na co od czasu, kiedy dowiedziałam się, że rośnie we mnie nasz Skarb, będę miała zapewne sporo czasu. Obiecuję też często odwiedzać las, ma na mnie naprawdę dobroczynny wpływ. I chyba nie tylko na mnie, wiem to :-)

Życzę wszystkim radości z nadchodzącej jesieni i z życia tak po prostu !
:-)