wtorek, 2 lipca 2013

::Lato::

Lato to chyba najbardziej wyczekiwana przez wszystkich pora roku. Bardziej nawet niż grudzień, kiedy przychodzi do nas święty Mikołaj, niż wiosna ze swoim kicającym na Wielkanoc zającem, który także coś przynosi ;-) Wychodzi na to, że lubię prezenty, a niech będzie, że tak! :-) A kto nie lubi? ;-) Lato daje nam o wiele więcej, patrząc z perspektywy wegetarianki, to nie umywa się do niego żadna pora roku. Wiosna rozkręca nas nowalijkami, a lato to dopiero ma powera! Kalafiory, brokuły, ogórki (małosolne czas wstawić !), pomidory z soczystym miąższem, marchewka pakowana w pęczki, której natka świetnie smakuje w każdej zupie, młoda kapusta...Chyba każdy wegus jest o tej porze roku usatysfakcjonowany :-) Lato, to także pora w której najlepiej noszą się zwiewne sukienki w kolorowe kwiaty. Za to też je lubię :-)
Ok, jesień też jest spoko, przyznaję. Pękata jak ogromna dynia, i uśmiechnięta jak wielka głowa słonecznika :-) Ale lato, to lato i już!


Koniec czerwca był okazją do ugoszczenia wege gości z Torunia, super się razem gotowało (szkoda,że moja kuchnia ma ograniczenia, co do ilości mieszczących się w niej osób...), cieszyło słońcem, jeziorem, jadło kanapki na kolorowym kocu i dostawało piegów :-) Zaliczyliśmy razem koncert, który będę pamiętała do końca życia. Cudowny! A raczej ona cudowna :-)
Ostatnio gotuję całkowicie bez planu. Lub jadam to, co przygotują inni :-) Trudno jest zaplanować sobie to, co znajdę w warzywniaku, kiedy do niego zaglądam. Wybór warzyw jest imponujący. Kupuję to, na co akurat nachodzi mnie ochota, intuicyjnie, bez żadnego planu przed, co ugotuję. Potrawy jednogarnkowe, improwizowane zupy z dużą ilością warzyw w najrozmaitszych połączeniach, wariantach smakowych. Lubię taką kuchnię. Nie trzeba dużo myśleć ;-) 
Taka alternatywa od pracy, w której muszę dużo myśleć, także za innych, niestety. Jeszcze niecały miesiąc i urlop. Także z tego powodu lubię lato ;-) W tym roku jedziemy w góry, naładować akumulatory, a także...gotować dla innych- żeby nie było, że tylko brać lubię  ;-) 


Mogłoby się przedłużyć to lato, jak ta pora roku na zet, co trwała w tym roku zdecydowanie za długo. Mogłoby trwać tak do grudnia...potem do kwietnia byłaby jesień i znowu wiosna. Gdybym była Prezydentem Wszechświata na pewno wniosłabym odpowiednie ustalenia w tej kwestii ;-) Ale póki co Mama Natura rządzi się swoimi prawami, których malutcy ludzie nie są w stanie zmienić, a zrozumieć to już wcale. Gdybym była nią, chyba byłabym na nich nieźle wkurzona...Ale to już inna sprawa.

                                                  ...twór wyobraźni Pana Męża :-)


Powracając do tematu posta, to z okazji lata życzę wszystkim zdrowych i kolorowych talerzy, cieszenia się słońcem i ciepłem, powszechnie panującą zielonością,  sukcesywnego ładowania baterii, żeby starczyło powera na inne pory roku! :-) 

Życzy nie taka wcale wielka i zła Pani Panda :-)



1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Zagłosowałabym na takiego Prezydenta Wszechświata:):*